poniedziałek, 1 lipca 2013

Prolog


 'Drarry - don't be afraid to


love'

Drarry - nie bój się kochać



Harry Potter siedział w kabinie pociągu razem z Hermioną i Ronem. Jego niespokojne oczy błąkały się to po ścianie lub przemykały obok przyjaciół.
-Co Draco robił z tym dziwnym meblem? I co to byli za ludzie? Nie łapiecie? To była ceremonia, taka inicjacja. – Mówił podekscytowany chłopak gestykulując dłonią. Naprzeciw niego siedziała kasztanowłosa trzymając w rękach małą książeczkę.
-Dosyć Harry, proszę Cię nie przesadzaj – Powiedziała kręcąc głową, jej zielona bluza była rozsunięta a kręcone włosy niedbale spięte.
-Ale tak było, jest jednym z nich –Bronił się Złoty Chłopiec.
-Czyli kim?- Zapytał rudowłosy ,który do tej pory się nie odzywał jego twarz malowała zdziwienie i zaciekawienie.
-Harry sobie ubzdurał ,że Draco Malfoy jest teraz śmierciożercą- Odpowiedziała na pytanie rudego. Ron uśmiechnął się.
-Weź nie gadaj, po co Sam – Wiesz - Komu był taki Malfoy? – Ostatnie słowa wypowiedział z obrzydzeniem.
-No to co on robił u Borgina i Bergsa? Pokój sobie urządza? – Mówił Potter próbując dowieść swojej prawdy.
-Dziwny sklep i Malfoy tam pasuje- Powiedział bez przekonania Ron.
-Słuchaj ,jego ojciec jest śmierciożercą to się ze sobą łączy, po za tym Hermiona też to widziała. – Wskazał na kasztanowłosą.
-Ale mówiłam, że nie jestem pewna co widziałam - Chłopak zdenerwowany wstał.
-Idę się przejść –Powiedział wyciągając pelerynę niewidkę z kufra.

*

Młody dziedzic o płowych blond włosach stał przy ścianie z zamkniętymi oczyma i miną skupienia. ‘Draco skup się’ mówił cicho do siebie ściskając w ręku zielone jabłko. Nagle w ścianie pojawiły się brązowe mahoniowe drzwi. ‘Pokój życzeń’ pomyślał i nacisną mosiężną klamkę i bardzo powoli wszedł do środka. Wkoło leżało wiele starych i bezużytecznych rupieci a po środku stała wielka szafa. Podszedł do niej i lekko bladą dłonią dotknął chropowatej powierzchni drewna. Uśmiechnął się lekko i otworzył ją , powolnym ruchem położył zielone jabłko na małej półeczce znajdującej się wewnątrz szafy. Zamknął drzwiczki i odsunął się o krok wyciągnął różdżkę i dotkną powierzchni brudnego drewna.
-Harmonia nektere passus – Wyszeptał cicho.
Jego skupienie zostało nagle urwane, cichy trzask stłuczonego szkła przykuł jego uwagę. Odwrócił się i spojrzał wstecz. Lecz nie zobaczył nic podejrzanego. W skupieniu przeszedł kawałek korytarza i zatrzymał się słysząc oddech. Leciutki pomruk zza stosu starych zakurzonych książek. Odepchną cały stos i kucną przy niewidzialnym obiekcie.
-Słyszę cię i wiem ,że tu jesteś. Lepiej się ukarz jeżeli nie chcesz mieć poważnych obrażeń ciała.
Na te słowa odpowiedział mu tylko donośny męski głos. Cichy szelest a przed chłopakiem stał czarnowłosy młodzieniec z blizną na czole i oczyma zielonymi jak świeża trawa oraz z wypisanym szyderstwem na twarzy. Śmiała się głośno a jego oczy miotały błyskawice w stronę młodzieńca. Jego różdżka wycelowana była wprost w jego serce. Mężczyzna stał nieruchomo i spoglądał na niego z niekrytym obrzydzeniem.
-O Pan Potter. Witam, witam w moich skromnych progach.
Zaśmiał się blondyn a pokój nagle się zmienił. Zniknęły wszystkie rupiecie i stare książki. Zdziwienie na twarzy Złotego Chłopca nie zagościło choć Malfoy miał nadzieję na to ,że go to zdziwi.
-Widzę, że Chłopiec Który Niestety Przeżył I Chodzi Za Mną Jak Kundel był tu już nie raz?
-Zamknij pysk – Warknął czarnowłosy.
-Widać , stuprocentowy kundel, prawie jak jego ojciec chrzestny. Co tam słychać u twojego wujaszka Potter?- Wysyczał mu do ucha. Bliznowaty oderwał wzrok od Malfoya. Ten korzystając z okazji przyparł go do muru swoim ciałem. Szybkim ruchem wyciągnął swoją różdżkę i przycisnął ją do szyi zielonookiego.
-I co teraz dzieciątko Dumledora? Chcesz odwiedzić swojego wujka w niebie? –Mówił blondyn śmiejąc mu się do ucha. Złoty Chłopiec nie wiedział co ma robić. Ciało blondyna było niebezpiecznie blisko i czuł na sobie jego ciepło. Sparaliżowany stał szukając dłonią oparcia. Chłopak dostrzegając co naprawdę chce zrobić Potter szturchnął go mocno w bok.
-Chcesz siąść? –Spytał chłopaka dotykając językiem lekko jego ucha. Złoty Chłopiec drgnął na ten gest a z jego ust wydobył się cichy jęk.
-Och Potter jesteś taki słaby, bezbronny. Myślisz ,że nie wiem po co chodzisz co noc do Profesora Snape? –Zapytał Malfoy liżąc leciutko ucho chłopaka. Ten stał nadal sparaliżowany ale coraz bardziej się rozluźniał. Ciepły język Ślizgona odbywał wędrówkę po jego szyi. Był tak blisko. Tak blisko ust. Nagle blond włosy arystokrata wyprostował się, jego szaro niebieskie oczy zapłonęły zimnym blaskiem a czarne źrenice zaczęły zmieniać kształt kurcząc się i rozkurczając jak w rytm bicia serca.
-Taki słaby –Powtórzył i otwartą dłonią uderzył Czarnowłosego w twarz. Złoty Chłopiec upadł na ziemię. Draco uniósł jego twarz i walną go siarczyście pięścią. Ten zwinął się z bólu próbując pozbierać połamane części okularów, spojrzał błagalnie na Malfoya.
-I jeszcze śmie na mnie patrzy, krzycz Wybrańcu świata ,krzycz i tak nikt cię nie usłyszy bohaterze - Szepnął z okrutnym śmiechem Draco. Kopiąc kilkukrotnie Gryfona w brzuch. Harry jękną głośno czując jak z ust wypływa mu krew. Gorzki smak porażki był nieodzownym elementem jego życia.
-Do zobaczenia Potter- Szepną mu Ślizgon plując na pożegnanie w twarz.
*
-Harry. Harry, słyszysz mnie? Harry? No weź się obudź.
Czyjś głos docierał do niego jak z zaświatów. Czuł ,ze pod głową ma coś miękkiego a na brzuchu leży mu coś ciepłego i puszystego. Otworzył powoli oczy czując ból gdy światło nagle i niespodziewanie wpadło do jego źrenic.
-Ała – Jęknął przecierając pięścią oczy.
-Zgaście to cholerne światło- Krzyknął ile sił w płucach. Paliło, bolało bardzo. Myślał, że umiera.
-Proszę siedzieć spokojnie panie Potter. Nic panu nie jest. Tu nie ma żadnego światła.
-Profesorze co mu jest?- Jęknęła zdesperowana Hermiona.
-To skutek działania spowolnionego zaklęcia użytego przez Malfoya.
Wybraniec powoli otworzył oczy i nałożył okulary. Na łóżku siedziała Hermiona, Fred ,Greorg, Ron i dyrektor.
-Harry! Nareszcie do nas wróciłeś.
-No stary, Hermiona myślała ,ze umarłeś.
Wszyscy śmiali się wokół niego…
-Profesorze co się stało?- Zapytał niepewnie Harry. Blizna na czole piekła go lekko a lewe ramię paliło niemiłosiernie. Odsłonił kawałek koszuli i zobaczył dziwny znaczek. Nie tyle dziwny tylko po prostu inny. Znak a może po prostu taki znamię w kształcie węża. Błękitny wąż wydawał się falować na jego skórze.
-On się rusza- Szepną Wybraniec.
-Nie Panie Potter on się mieni.
-Panie profesorze- rzekła zdenerwowana Hermiona- co to takiego jest? I czy Harry może się tego pozbyć?
-Panno Granger to jest znamię powstałe na wskutek klątwy ,nie ,nie...Nie jest to klątwa zagrażająca życiu Pana Pottera- szybko poprawił się starzec widząc minę przerażenia na twarzy Gryfonki. – Takie znamię czucia tak zwane ‘sententia’ czyli po naszemu czujący. Pan Potter będzie czuł to samo co Draco i na odwrót.
-COO??? – Wykrzyknęła cała gromada zebrana wokół Harrego. Ginny spuściła wzrok a bliźniacy wyraźnie się śmiali z tego.
-Toż to niedorzeczne, Profesorze nie można tego jakoś przerwać? Zatrzymać ? byle by Harry nie musiał czuć tego co ten głupi ,nieznośny, obrzydliwy…-
Chciała dokończyć ale przerwał jej donośny krzyk czarnowłosego.
-NIE!!! – Krzyczał Wybraniec w głębi serca czuł ,że Draco pożałuje tego ,ze połączył ich więzią. Pożałuje tego i to mocno.



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Liczę na wasze szczere komentarze :) pisanie Drarry dopiero zaczynam więc się nie dziwcie ,że tak słabo prolog napisany :3 

ale mam nadzieję ,że będę miała trochę czytaczy i jakoś mi się uda to ogarnąć:)

za wszystkie błędy przepraszam :3 i liczę na szczerą i rozbudowaną opinię i komentarze :)


6 komentarzy:

  1. Nie będę słodzić, bo to niby miłe, ale jednak nic nie wnosi. Dlatego nie lubię, jak mi słodzą. Przepraszam :c
    Trochę błędów jest, najbardziej rzucają mi się w oczy źle napisane dialogi. Może zastanów się nad zatrudnieniem bety? To jest naprawdę fajna sprawa, taka beta. Ogólnie mogłoby być gorzej, ale trzeba jeszcze popracować nad przecinkami i ogólnie interpunkcją.
    Jednak jednego błędu nie mogę wybaczyć. Wszystko, tylko nie to. Zła odmiana czasowników! Szepną - czas przyszły, liczba mnoga. Szepnął - czas przeszły, liczba pojedyncza. To jest ważne!
    Serio, zatrudnij betę, będzie dużo lepiej :)
    Prolog stanowczo dużo za długi - ja jestem zwolenniczką jakości, nie ilości. Pod koniec się stoczyłaś, serio. Może lepiej pisać rzadziej, krócej, a lepiej?
    Fabuła nie powala na kolana, niestety.
    No, także, przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać od konstruktywnej krytyki. Mam nadzieję, że przyjmiesz ją dobrze i wszystko będzie szło lepiej :)

    PS. Ten fragment o języku Draco jest świetny, serio ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jak pisze Geerappa, prolog za długi i zła odmiana czasowników. Kurcze tego nie można wybaczyć kochana. Pomyśl nad zatrudnieniem bety, jeśli chcesz mogę być tymczasowym betą dopóki jakiegoś nie znajdziesz. Fragment o tym, że Harry będzie czuł to samo co Draco bardzo mnie zaciekawił i na pewno będę tu często zaglądać. Na razie pozdrawiam cieplutko i trzymaj się,
    /Avadaa.

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja też uważam, że prolog za długi.
    Zła odmiana, którą zauważyły koleżanki.
    Wygląd bloga! - pamiętaj! :3
    ale ogółem fabuła mi się podoba, jest ciekawie :)
    będę wpadać, jako yaoistka nie mogę się oprzeć *u*
    pozdrawiam.
    / Bella

    OdpowiedzUsuń
  4. okej xD niestety nie zatrudnię żadnej bety bo muszę nauczyć pisać się sama dobrze i poprawnie. Prawdziwa opinia, rozbudowana jest dla mnie bardzo pomocna bo też nie lubią jak słodzą... Dziękuję wam za szczere słowa...z każdym rozdziałem będę próbowała poprawić moje błędy ;) :3

    OdpowiedzUsuń
  5. 58 yr old Research Nurse Alia Hucks, hailing from Cold Lake enjoys watching movies like Baby... Secret of the Lost Legend and Candle making. Took a trip to Mana Pools National Park and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. strona

    OdpowiedzUsuń

>