Dzisiejszy
obiad w Hogwarcie miał być poniekąd wyjątkowy. Nikt nie wiedział czemu. Stary
dyrektor znów ich zaskakiwał i wymyślał coraz to nowsze rzeczy. Cała rzesza
uczniów zebrała się w Sali Głównej czekając na jakie kolwiek informacje. Nikt
nawet nie jadł ,wszyscy siedzieli i czekali na słowa starego dyrektora.
-Drodzy
uczniowie! – Krzyknął Dumbledor ,a nagle wszystkie głowy zwróciły się w jego
stronę.
-Drodzy
uczniowie! Dzisiaj chcę wam coś powiedzieć. Trójka uczniów została zaproszona
do zagranicznej szkoły Magii i Czarodziejstwa. Ta szkoła znajduje się bardzo
daleko od nas, a znajduje się w Polsce. Szkoła Magii i Czarodziejstwa Romsvelt
zaproponowała nam wymianę uczniów, a w zamian do nas przyjedzie także trójka
uczniów z tej szkoły. Mam nadzieję ,że nasi uczniowie będą godnie reprezentować
Hogwart w tak dalekich stronach, i nie przyniosą nam wstydu, tym bardziej iż
będą mogli nauczyć się wielu nowych zwyczajów i zdobyć wiele umiejętności. Trójka
uczniów została już wybrana, skrzaty właśnie pakują ich rzeczy do wyjazdu. Są
to Ginny Weasly, Draco Malfoy oraz nasz bohater- Pan Harry Potter.
Wszyscy
w sali zaczęli się śmiać i klaskać w ręce. Nagle rozpoczęły się żywe dyskusje
na temat celu ich wyjazdu oraz tego kto przyjedzie do Hogwartu.
-Pana
Harrego Pottera, Draco Malfoya i Pannę Ginny Weasly zapraszam do mnie po
obiedzie na małe ustalenie zasad i pogawędkę.
*
Draco
siedział zadowolony z usłyszanych informacji. Dumbledor wybrał najlepszy moment
na wyjazd uczniów. Zwłaszcza ,że Harry
Potter też będzie jechał. Siedział w gabinecie dyrektora i nie bardzo zwracał
uwagę na to co mówił staruch, jego wzrok co raz wędrował na Pottera. Ten jednak
udawał ,że słowa Profesora bardzo go interesują i ze stoickim spokojem
wsłuchiwał się w głos Dumbledora. Ale Malfoy wiedział ,że nie potrafi się
skupić i z chęcią odwzajemniłby spojrzenia Ślizgona. Odsunął lekko swój rękaw
by ujrzeć na nim złotego węża. Dobrze wiedział co oznacza ten kolor. No ale
ogarnął się gdy usłyszał z ust profesora.
-Zaraz
wyruszacie.
*
Stali
przy małym przedmiocie opatuleni w ciepłe szale. Był już listopad i czasami
było widać małe płatki śniegu unoszące się nad ziemią. Idealna pora na ich
‘wyprawę’. Mają być tam miesiąc i chyba jeszcze trochę. Spędzą tam święta
Bożego Narodzenia.
-Harry
i co my mamy zrobić?- Spytała tuląca się do Wybrańca Gryfonka. Cała trzęsła się
z zimna, ‘Głupia wiewiórka, po co ten stary pacan ja z nami wysłał nie mógł
kogoś innego? Na przykład szlamy? Miałby niezły ubaw z Granger’ pomyślał
Malfoy.
-Jak
chcesz wiedzieć rudzielcu to jest świstokilik i mamy się go złapać za około 60
sekund. Jak chcesz możesz go nawet nie dotykać ,będzie mi lepiej bez zdrajczyni
krwi u boku?
-Malfoy,
stul ten swój pysk- Powiedział Potter zaciskając pięści. Blondyn bardzo dobrze
czuł ,że Złoty Chłopiec jest zły ale nie potrafił się powstrzymać.
-Pięć,
cztery, trzy, dwa ,jeden...ŁAPCIE!- Krzyknął Wybraniec i w tym samym momencie
razem ze swoimi bagażami przenieśli się w zupełnie inne miejsce.
Chłodne
powietrze omiatało im twarze a płatki śniegu padały im na skórę.
Stali
przed wysokim budynkiem który miał trzy piętra i trzy wieżyczki. Właściwie gdy
wytężyli oczy ujrzeli ,ze to nie jest zwykły budynek lecz zamek z ciemnego
prawie ,że czarnego kamienia. Strzeliste wieżyczki potęgowały efekt strachu i
napięcia.
-Witajcie
w naszej szkole. –Rzekł im jakich cichy i lekki głos. Cała trójka podskoczyła z
przerażenia.
-Jestem
Maria, uczennica tej szkoły. Zapraszam was do środka.
Nagle
znaleźli się przed samymi drzwiami.
-Jak?-
Zapytał Harry wytrzeszczając oczy ze zdumienia.
-Gdy
chcemy znaleźć się w jakimś miejscu wystarczy tylko mocno pomyśleć i podać
współrzędne miejsca. I automatycznie przenosimy się tam.
-Praktyczne-
Skwitował Draco.
Ciemne
Hebanowe drzwi otworzyły się a przed ich oczami ukazał się niesamowity widok.
Kremowe ściany i setki ruchomych obrazów. Piękny kremowy kolor silnie
kontrastował się z purpura i fioletem lecz między te kolory wpadała jeszcze
bardzo ciemna zieleń. Ale chyba nie to ich zaskoczyło i zadziwiło. Przed nimi
stali uczniowie w szatach. Chłopcy w purpurowo-zielonych a dziewczęta z
kremowo-fioletowych. Na każdej szacie wygrawerowana była literka ‘R’ która
zmieniała się co parę minut na imię i nazwisko oraz klasę ucznia. Maria o
zielonych oczach i blond włosach odeszła do grupki dziewcząt z napisami ‘ klasa
7’.
-Witajcie
uczniowie Hogwartu! Jak miło was widzieć w naszych skromnych progach. Nie chcę
wam teraz truć umysłu głupimi gadkami więc zapraszam was na kolację. Dawid!
Dawid ! Proszę zaprowadź naszych gości i uczniów na kolację.
-Dobrze
Dyrektorze. Wszyscy za mną!- Krzyknął młody ciemnowłosy chłopak.
*
Siedli
w wielkich krzesłach rzeźbionych w ciemnym dębie. Wielkie złote lwy ruszały się
na oparciach. Trochę onieśmielony ilością uczennic, Harry siadł między Draconem
a Ginny.
-Dziwnie
tu Harry. Prawda?
-Tak
,chyba trochę jest dziwnie.
-Zamknij
się wiewiórko. Dla takich biednych zdrajców wszystko jest dziwne. Co się tak
patrzysz? Pewnie po nocach ci się śni żeby mieć taką chałupę a nie siedzieć w
swojej NORZE.- Mówił blond włosy chłopak wykrzywiając przy tym usta.
-Cisza!
– Dyrektor z brązową bródką wstał od stołu i przeszedł na schody , ponieważ był
dość niski.
-Witamy
naszych gości w Szkole Magii I Czarodziejstwa Romsvelt. Jak wiecie nasza szkoła
leży na terenach państwa Polskiego. Z powodów bezpieczeństwa zostaliście tu
przetransportowani świstoklikiem a nie pociągiem. Wasze pakunki zostały już
zaniesione do dormitoriów. Nie chcę teraz dużo gadać, więc powiem wam tylko
smacznego. Ale jeszcze zanim to powiem to muszę was przedstawić: Pan Harry
Potter! – Burza oklasków i szeptów ‘ ten Harry?’ , ‘ Ten co walczy z
Sam-Wiesz-Kim?’ , ‘Potter?’.
-Draco
Malfoy- Gdy młody dziedzic fortuny podniósł się z siedzenia po całej Sali słychać
było westchnienia dziewcząt i także ciche szepty : ‘Jaki on piękny’ . ‘Och’ , ‘Ach’
.
-I
Panna Ginevra Weasly! – dziewczyna bardzo nieśmiało wstała z hebanowego krzesła
i uśmiechnęła się miło do wszystkich. Starsi chłopcy cicho gwizdali , inni
wymieniali się uwagami na temat jej figury i tyłka.
-Więc
życzę wam smacznego! A i po kolacji poproszę Dawida ,żeby was przyprowadził do
mnie do gabinetu. SMACZNEGO!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorry ludu :D dużo błędów wiem, ale nie mam czasu na pisanie i tak szybko namazałam drugi rozdział. wszystkiego co łaziło mi po głowie nie dałam rady umieścić więc wszystko spróbuję rozplanować jakoś na następne rozdziały :D wiecie mieszkam na wsi nie nie mam czasu na pisanie codziennie rozdziałów. niestety :( a codziennie przy zbieraniu np. Malin mam w głowie zarys dokładny akcji, dialogów i w ogóle :D a dodałam ' zakładkę' z moim wyobrażeniem szkoły Romsvelt w Polsce :D nazwę czytam Romsfelt :D :) to chyba tyle :) następny rozdział przewiduję na piątek lub później :) jak pojadę do warszawy to będę miała dużo czasu to jakoś nadrobię :)
POZDRAWIAM :)
Podoba mi się!
OdpowiedzUsuńserio, ten pomysł ze szkołą na terenie Polski jest znakomity!
na prawde, pomysł miałaś super.
błędów trochę jest,jak zawsze.
Jeszcze jedna mała uwaga: Weasley, a nie Weasly :3
pozdrawiam! c:
Fajne ale prosił bym o 1 rozdział bo nie czytałem :(
OdpowiedzUsuńJest jeszcze Prolog i rozdział 1 :) znajdziesz na stronie głównej po Prawej stronie na górze :)
Usuńszybko pisane i dlatego :) no trzeba pokazać ,ze w Polsce też są CZARODZIEJE a nie sami MUGOLE :D
OdpowiedzUsuń