poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 2- Coś nowego, niespodziewanego

Dzisiejszy obiad w Hogwarcie miał być poniekąd wyjątkowy. Nikt nie wiedział czemu. Stary dyrektor znów ich zaskakiwał i wymyślał coraz to nowsze rzeczy. Cała rzesza uczniów zebrała się w Sali Głównej czekając na jakie kolwiek informacje. Nikt nawet nie jadł ,wszyscy siedzieli i czekali na słowa starego dyrektora.
-Drodzy uczniowie! – Krzyknął Dumbledor ,a nagle wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę.
-Drodzy uczniowie! Dzisiaj chcę wam coś powiedzieć. Trójka uczniów została zaproszona do zagranicznej szkoły Magii i Czarodziejstwa. Ta szkoła znajduje się bardzo daleko od nas, a znajduje się w Polsce. Szkoła Magii i Czarodziejstwa Romsvelt zaproponowała nam wymianę uczniów, a w zamian do nas przyjedzie także trójka uczniów z tej szkoły. Mam nadzieję ,że nasi uczniowie będą godnie reprezentować Hogwart w tak dalekich stronach, i nie przyniosą nam wstydu, tym bardziej iż będą mogli nauczyć się wielu nowych zwyczajów i zdobyć wiele umiejętności. Trójka uczniów została już wybrana, skrzaty właśnie pakują ich rzeczy do wyjazdu. Są to Ginny Weasly, Draco Malfoy oraz nasz bohater- Pan Harry Potter.
Wszyscy w sali zaczęli się śmiać i klaskać w ręce. Nagle rozpoczęły się żywe dyskusje na temat celu ich wyjazdu oraz tego kto przyjedzie do Hogwartu.
-Pana Harrego Pottera, Draco Malfoya i Pannę Ginny Weasly zapraszam do mnie po obiedzie na małe ustalenie zasad i pogawędkę.

*
Draco siedział zadowolony z usłyszanych informacji. Dumbledor wybrał najlepszy moment na wyjazd  uczniów. Zwłaszcza ,że Harry Potter też będzie jechał. Siedział w gabinecie dyrektora i nie bardzo zwracał uwagę na to co mówił staruch, jego wzrok co raz wędrował na Pottera. Ten jednak udawał ,że słowa Profesora bardzo go interesują i ze stoickim spokojem wsłuchiwał się w głos Dumbledora. Ale Malfoy wiedział ,że nie potrafi się skupić i z chęcią odwzajemniłby spojrzenia Ślizgona. Odsunął lekko swój rękaw by ujrzeć na nim złotego węża. Dobrze wiedział co oznacza ten kolor. No ale ogarnął się gdy usłyszał z ust profesora.
-Zaraz wyruszacie.

*
Stali przy małym przedmiocie opatuleni w ciepłe szale. Był już listopad i czasami było widać małe płatki śniegu unoszące się nad ziemią. Idealna pora na ich ‘wyprawę’. Mają być tam miesiąc i chyba jeszcze trochę. Spędzą tam święta Bożego Narodzenia.
-Harry i co my mamy zrobić?- Spytała tuląca się do Wybrańca Gryfonka. Cała trzęsła się z zimna, ‘Głupia wiewiórka, po co ten stary pacan ja z nami wysłał nie mógł kogoś innego? Na przykład szlamy? Miałby niezły ubaw z Granger’ pomyślał Malfoy.
-Jak chcesz wiedzieć rudzielcu to jest świstokilik i mamy się go złapać za około 60 sekund. Jak chcesz możesz go nawet nie dotykać ,będzie mi lepiej bez zdrajczyni krwi u boku?
-Malfoy, stul ten swój pysk- Powiedział Potter zaciskając pięści. Blondyn bardzo dobrze czuł ,że Złoty Chłopiec jest zły ale nie potrafił się powstrzymać.
-Pięć, cztery, trzy, dwa ,jeden...ŁAPCIE!- Krzyknął Wybraniec i w tym samym momencie razem ze swoimi bagażami przenieśli się w zupełnie inne miejsce.
Chłodne powietrze omiatało im twarze a płatki śniegu padały im na skórę.
Stali przed wysokim budynkiem który miał trzy piętra i trzy wieżyczki. Właściwie gdy wytężyli oczy ujrzeli ,ze to nie jest zwykły budynek lecz zamek z ciemnego prawie ,że czarnego kamienia. Strzeliste wieżyczki potęgowały efekt strachu i napięcia.
-Witajcie w naszej szkole. –Rzekł im jakich cichy i lekki głos. Cała trójka podskoczyła z przerażenia.
-Jestem Maria, uczennica tej szkoły. Zapraszam was do środka.
Nagle znaleźli się przed samymi drzwiami.
-Jak?- Zapytał Harry wytrzeszczając oczy ze zdumienia.
-Gdy chcemy znaleźć się w jakimś miejscu wystarczy tylko mocno pomyśleć i podać współrzędne miejsca. I automatycznie przenosimy się tam.
-Praktyczne- Skwitował Draco.
Ciemne Hebanowe drzwi otworzyły się a przed ich oczami ukazał się niesamowity widok. Kremowe ściany i setki ruchomych obrazów. Piękny kremowy kolor silnie kontrastował się z purpura i fioletem lecz między te kolory wpadała jeszcze bardzo ciemna zieleń. Ale chyba nie to ich zaskoczyło i zadziwiło. Przed nimi stali uczniowie w szatach. Chłopcy w purpurowo-zielonych a dziewczęta z kremowo-fioletowych. Na każdej szacie wygrawerowana była literka ‘R’ która zmieniała się co parę minut na imię i nazwisko oraz klasę ucznia. Maria o zielonych oczach i blond włosach odeszła do grupki dziewcząt z napisami ‘ klasa 7’.
-Witajcie uczniowie Hogwartu! Jak miło was widzieć w naszych skromnych progach. Nie chcę wam teraz truć umysłu głupimi gadkami więc zapraszam was na kolację. Dawid! Dawid ! Proszę zaprowadź naszych gości i uczniów na kolację.
-Dobrze Dyrektorze. Wszyscy za mną!- Krzyknął młody ciemnowłosy chłopak.

*
Siedli w wielkich krzesłach rzeźbionych w ciemnym dębie. Wielkie złote lwy ruszały się na oparciach. Trochę onieśmielony ilością uczennic, Harry siadł między Draconem a Ginny.
-Dziwnie tu Harry. Prawda?
-Tak ,chyba trochę jest dziwnie.
-Zamknij się wiewiórko. Dla takich biednych zdrajców wszystko jest dziwne. Co się tak patrzysz? Pewnie po nocach ci się śni żeby mieć taką chałupę a nie siedzieć w swojej NORZE.- Mówił blond włosy chłopak wykrzywiając przy tym usta.
-Cisza! – Dyrektor z brązową bródką wstał od stołu i przeszedł na schody , ponieważ był dość niski.
-Witamy naszych gości w Szkole Magii I Czarodziejstwa Romsvelt. Jak wiecie nasza szkoła leży na terenach państwa Polskiego. Z powodów bezpieczeństwa zostaliście tu przetransportowani świstoklikiem a nie pociągiem. Wasze pakunki zostały już zaniesione do dormitoriów. Nie chcę teraz dużo gadać, więc powiem wam tylko smacznego. Ale jeszcze zanim to powiem to muszę was przedstawić: Pan Harry Potter! – Burza oklasków i szeptów ‘ ten Harry?’ , ‘ Ten co walczy z Sam-Wiesz-Kim?’ , ‘Potter?’.
-Draco Malfoy- Gdy młody dziedzic fortuny podniósł się z siedzenia po całej Sali słychać było westchnienia dziewcząt i także ciche szepty : ‘Jaki on piękny’ . ‘Och’ , ‘Ach’ .
-I Panna Ginevra Weasly! – dziewczyna bardzo nieśmiało wstała z hebanowego krzesła i uśmiechnęła się miło do wszystkich. Starsi chłopcy cicho gwizdali , inni wymieniali się uwagami na temat jej figury i tyłka.

-Więc życzę wam smacznego! A i po kolacji poproszę Dawida ,żeby was przyprowadził do mnie do gabinetu. SMACZNEGO!




-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sorry ludu :D dużo błędów wiem, ale nie mam czasu na pisanie i tak szybko namazałam drugi rozdział. wszystkiego co łaziło mi po głowie nie dałam rady umieścić więc wszystko spróbuję rozplanować jakoś na następne rozdziały :D wiecie mieszkam na wsi nie nie mam czasu na pisanie codziennie rozdziałów. niestety :( a codziennie przy zbieraniu np. Malin mam w głowie zarys dokładny akcji, dialogów i w ogóle :D a dodałam ' zakładkę' z moim wyobrażeniem szkoły Romsvelt w Polsce :D nazwę czytam Romsfelt :D :) to chyba tyle :) następny rozdział przewiduję na piątek lub później :) jak pojadę do warszawy to będę miała dużo czasu to jakoś nadrobię :) 

POZDRAWIAM :)


4 komentarze:

  1. Podoba mi się!
    serio, ten pomysł ze szkołą na terenie Polski jest znakomity!
    na prawde, pomysł miałaś super.
    błędów trochę jest,jak zawsze.
    Jeszcze jedna mała uwaga: Weasley, a nie Weasly :3
    pozdrawiam! c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne ale prosił bym o 1 rozdział bo nie czytałem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jeszcze Prolog i rozdział 1 :) znajdziesz na stronie głównej po Prawej stronie na górze :)

      Usuń
  3. szybko pisane i dlatego :) no trzeba pokazać ,ze w Polsce też są CZARODZIEJE a nie sami MUGOLE :D

    OdpowiedzUsuń

>