wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 1- 'I choć to dziwnie brzmi...'

Draco szedł wolno korytarzem w stronę lochów, na dworze lał deszcz i nie zanosiło się na zmianę pogody. Południe minęło a ostatnia lekcja nie zapowiadała się na zbyt przyjemną. No bo czy Obrona Przed Czarną Magią ze Snapem może być czasem ,który jest zaliczany do ‘miło spędzony’?
Nie, raczej nie.
A do tego wszystkiego będzie miał niemiłe ,dość bliskie spotkanie z Potterem. Dureń. Ledwo dostał zaklęciem a już zemdlał, ale najważniejsze dla blondyna była więź. Jego ojciec ,Lucjusz wiele razy stosował tę klątwę na śmierciożercach ,by czuli to samo co on gdy przebywał sam na sam z Czarnym Panem. Powód tego był prosty, niektórzy zbyt mocno szczycili się tym jak bardzo odporni są na strach przed Lordem, a najlepsze było to ,że klątwa zawsze skutkowała. Wśród swoich zamyśleń młody mężczyzna nawet nie zauważył jak dotarł do drzwi, otworzył je powoli i wszedł do ciemnej klasy. Wszyscy uczniowie już siedzieli w swoich ławkach, prócz niego. Ostatnia ławka po prawej stronie była niezupełnie pusta, a powinna być. Siedział tam nie kto inny ale sam Harry Potter.
-Proszę usiąść, Panie Malfoy. – Powiedział nauczyciel, przegarniając na bok swoje tłuste czarne włosy. Blondyn nie ruszył się z miejsca, lecz wpatrywał się w swoją ławkę.
-Mam Panu wysłać zaproszenie?- Spytał Snape kryjąc swoje zdenerwowanie na młodego Ślizgona. Ten nie odpowiedział nic tylko podszedł do ławki i siadł obok Gryfona, przy okazji zrzucając jego książkę na ziemię. Snape odwrócił się i wbił swój lodowaty wzrok w podręcznik leżący na podłodze.
-Podnieś to Potter.- Wysyczał przez zęby.
-Ale to nie ja to Malf...
-Minus dziesięć punktów dla Gryffindoru, czy chcesz coś jeszcze powiedzieć?
-Nie...
-I minus pięć punktów dla Pańskiego domu za brak szacunku ,mówi się Panie Profesorze, rozumiemy się?
-Tak Panie Profesorze.
-To dobrze.
Mężczyzna obrócił się w stronę tablicy i rozpoczął swoje kazanie na temat czerwonych kapturków.
Draco ,który siedział obok Pottera i z uśmiechem na ustach słuchał jak opiekun jego domu zabiera chłoptasiowi punkty za byle co. Dobrze mu tak. Podsunął się jak najbliżej do czarnowłosego ,dotykając ręką (niechcący) uda Wybrańca. Ten zadrżał. Blondyn nagle siadł osłupiały ,poczuł drżenie ale sam też zadrżał. Niesamowite. Słyszał od ojca jak działa klątwa ale nie wiedział ,że to działa aż tak mocno. Było to całkiem przyjemne i miał ochotę wypróbować moc więzi zaraz po lekcjach.
Harry zauważył ,że Ślizgona nad czymś się zastanawia i odsunął się w bok by nie być w tak bliskim kontakcie. Ten dureń działał na niego bardzo dziwnie.

*

Zaraz po zakończeniu lekcji Złoty Chłopiec wybiegł z klasy omijając każdego, był wściekły i Draco także odczuwał jego stan. ‘Bardzo ciekawe’ pomyślał Malfoy i wolnymi krokami skierował się do pokoju wspólnego Slytherinu. Miał pewien plan i musiał go wypełnić natychmiast, musiał. Tym czasem wściekły na cały świat, a najbardziej na siebie Harry biegł przez błonia szkoły. Mimo tego, że padał deszcz a chmury były bordowe, on biegł w stronę Zakazanego Lasu. Przystaną na chwilę żeby odsapnąć, oparł się o pierwsze lepsze drzewo i usiał powoli. Miał tego wszystkiego dosyć, niedość że nie wiedział dokładnie o co chodzi z ta głupią więzią to jeszcze dręczył go arystokratyczny dupek. Koniec świata po prostu. Musi się wziąć w garść i zachowywać się jak mężczyzna.

( Draco)

-Pansy mam do ciebie mała prośbę- Zawołał blondyn łasicę. ‘Och ona zawsze ma czas na małe co nieco’ zaśmiał się w duchu.
-Tak Dracuś?
-Mam teraz czas wolny, czy nie masz ochoty na lody w łóżku? –Powiedział przygryzając seksownie wargę. Dziewczyna zarumieniła się na te słowa i z radością w oczach kiwnęła głową.

(Harry)

Siedział tak przy tym drzewie nie wiedząc co ze sobą zrobić, ‘najchętniej by wskoczył nago do tej wody’. Zaraz, zaraz? Nago? O czym on myśli? Harry zastanawiał się chwilę co oznaczały jego ostatnie słowa wypowiedziane w myślach.
‘A obok niego był by ktoś ( najlepiej chłopak)’ – Harry potrząsną głową. Co jest? Chłopka? On wariuje, przecież nigdy o czymś takim nie myślał a teraz nagle takie rzeczy? Na Merlina co się z nim dzieje?
Siadł wygodniej przy drzewie rozkraczając lekko nogi, jego dłoń sama powędrowała na krocze. Spojrzał na swoja rękę i zamkną oczy. Draco nagi…jego ciało…ręka poruszająca się na jego członku…
Otworzył oczy. Cholera. Co tu się dzieje? Odpowiedź przyszła od razu. Malfoy.
-Zabiję debila! – Jękną rozsuwając rozporek swoich spodni. Lekko dłonią dotkną penisa. Nigdy się nie masturbował, a Malfoy pewnie robi to codziennie ,chyba że pomaga mu łasica ( tak Harry nazywał Pansy). Opuszkami palców przejechał po główce i odchyli się do tyłu czując drżenie.
-Nie, nie ,nie! – Krzyknął, ale więź była zbyt silna musiał to zrobić, musiał czuć to samo co ten obślizgły kretyn. Jego ręka jakby sama bez żadnego zezwolenia poruszała się coraz szybciej. Chłopak mruczał z rozkoszy a uczucie potęgowały zimne krople spadające na członek. Jakby ktoś go tu zobaczył pomyślałby ,że jest jakimś kretynem kompletnym. Nie obchodziło go to teraz, był w niebie, w raju.

*

Wieczorem na kolację wtoczył się do sali z prędkością światła, szukając wzrokiem wypłowiałej czupryny. Znalazł śliskiego gamonia, siedział sobie jak gdyby nigdy nic przy swoich kolegach.
-Malfoy!
-Tak Panie…? Czekaj zapomniałem…Panie?…Aa… już wiem, Panie niedorobiony ,Wybrańcu z dziwaczną blizną na czole. Pociąg cię przejechał? Czy to może twój tatuś ci wyskrobał różdżką sprawdzając czym jesteś? Czy może…?
-Zamilcz! –Krzykną na cały głos i skierował różdżkę w jego stronę, gniew gotował się w nim jak woda. Miał ochotę go zabić.
-I co Potter? Rzucisz na mnie zaklęcie? Wiesz ,że jak to zrobisz to też będziesz poszkodowany. Więź…- Ślizgon pomachał mu dłonią ,na której widniał mały wąż o barwie krwi.- Zrobisz mi krzywdę po tym co ci zrobiłem? Wyświadczyłem ci przysługę…Nie powiesz mi chyba ,że Ci było źle? Co Potti?
-Dobrze wiesz ,że będzie taki dzień ,że oberwiesz w ten swój utleniony łeb i nawet więź cię nie uchroni...A co do wczoraj… Pożałujesz tego, obiecuję.
-Mam się bać?
-Nie Malfoy, masz się zesrać ze strachu.
Wszyscy śmiali się, ale Harry wiedział iż Draco dostanie prawdziwą nauczkę. Od kilku dni miał koszmary narzucane przez Czarnego Pana i wiedział ,że tej nocy będzie tak samo.




Mam nadzieję ,że w tym rozdziale popełniłam mniej błędów niż w prologu J czekam na opinię i wasze szczere komentarze J Pozdrawiam cieplutko J

5 komentarzy:

  1. Oo, strasznie podoba mi się rozdział.
    Ta akcja w zakazanym, boże *U*
    Jest o wiele mniej błędów, oby tak dalej! :)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz kochana nie chcę za bardzo przechodzić od razu do kwestii seks :D a do pocałunku ich będzie dłuuuuuuga droga :D nie będzie miziania jak w Dramione :3

      Usuń
    2. no i bardzo dobrze, kocham takie opowiadania! zostane twoją fanką <3 :D

      Usuń
  2. Eeee, dobre..powodzonka.:* :)

    OdpowiedzUsuń

>